Wymęczyłam wreszcie "harvesta".
Ale to tylko moja wina bo wzór jest jasny, czytelny i dość ławy w "obsłudze".
Po prostu to mnie dopadła jakaś niemoc straszna.
I nie wiem czy to zniechęcenie wynika z pogody -
bo było mi ciężko dziergać sweter przy 30 stopniowych upałach.
A może z lenistwa?!
A może to zniechęcenie niemożnością zdania pewnego egzaminu państwowego?!
Tak sobie myślę, że wszystkiego po trochu...
Wracając do swetra:
Prosty, robiony od góry cardigan.
Metoda robiona od góry pozwala mi panować nad długością swetra
oraz nad długością rękawów, co dla osoby o krótkich rękach
(czyli mnie) jest stosunkowo ważne - nie podwijam!!!
Długość dla mnie idealna ;-)
Acha i jeszcze pozwalało mi to ogarniać zasoby włóczki - wiedziałam,
ile mam i na jaką długość swetra sobie mogę pozwolić no i
...NIE DOMAWIAŁAM WŁÓCZKI...
Na bank jeszcze kilka takich popełnię.
Jako, że jak zwykle nie miał mi kto zrobić zdjęcia "na modelce"
zaczęła zapoznanie z samowyzwalaczem.
Mój pierwszy raz. Wybaczcie proszę błędy w sztuce.
A i jeszcze jedno: pod naszym drewnianym tarasem zamieszkał jeż.
Chociaż nie wiem czy "zamieszkał" czy tylko wpadł na chwilkę ;-)
Do następnego...