wtorek, 27 maja 2014

Wymęczony "harvest"...

Wymęczyłam wreszcie "harvesta"
Ale to tylko moja wina bo wzór jest jasny, czytelny i dość ławy w "obsłudze".
Po prostu to mnie dopadła jakaś niemoc straszna.
 I nie wiem czy to zniechęcenie wynika z pogody - 
bo było mi ciężko dziergać sweter przy 30 stopniowych upałach.
 A może z lenistwa?!
 A może to zniechęcenie niemożnością zdania pewnego egzaminu państwowego?!
 Tak sobie myślę, że wszystkiego po trochu...
Wracając do swetra: 
Prosty, robiony od góry cardigan. 


Metoda robiona od góry pozwala mi panować nad długością swetra 
oraz nad długością rękawów, co dla osoby o krótkich rękach 
(czyli mnie) jest stosunkowo ważne - nie podwijam!!! 
Długość dla mnie idealna ;-) 
Acha i jeszcze pozwalało mi to ogarniać zasoby włóczki - wiedziałam, 
ile mam i na jaką długość swetra sobie mogę pozwolić no i 
...NIE DOMAWIAŁAM WŁÓCZKI... 
Na bank jeszcze kilka takich popełnię.
Jako, że jak zwykle nie miał mi kto zrobić zdjęcia "na modelce"
zaczęła zapoznanie z samowyzwalaczem. 


Mój pierwszy raz. Wybaczcie proszę błędy w sztuce.



A i jeszcze jedno: pod naszym drewnianym tarasem zamieszkał jeż. 
Chociaż nie wiem czy "zamieszkał" czy tylko wpadł na chwilkę ;-)



 Do następnego...